Ostatnimi czasy z mroków gotyckich zamków i nawiedzonych posiadłości wampiry wyemigrowały (można by rzec – niczym lemingi w stronę urwiska) w blask jupiterów. Liczne książki, filmy seriale… Świat opanowała mania krwiopijców. Ale właściwie jak się to zaczęło? Skąd pochodzą wampiry i dlaczego stały się jednym z najbardziej popularnych postaci fantastycznych, kiedy tak wiele innych (wodniki, szyszymory, ifryty, koboldy) coraz głębiej zanurzają się w otchłanie zapomnienia?
Ciekawe złego początki
Trudno powiedzieć dokładnie, kiedy i gdzie narodziły się wampiry; niektórzy uważają, że wiara w żywiące się krwią potwory jest równie stara, co ludzkość, i dopatrują się prehistorycznych korzeni mitu, brak jest jednak jednoznacznych dowodów. Na pewno pojawia się one w mitologiach i podaniach najróżniejszych kultur rozrzuconych po całym globie, choć raczej nie poznalibyśmy w nich pięknego Lestata czy arystokratycznego Drakuli. Najczęściej rodzaju żeńskiego, istoty te mogły mieć ciało węża (greckie Lamie), czerwone oczy i zielone włosy (chiński Chang Kuei), czy nawet olbrzymie, obwisłe piersi i wiecznie rozczochrane włosy (indyjska Churel). Powtarzającym się motywem było oczywiście picie krwi i absorbowanie energii witalnej przez martwe istoty, pozostające na ziemi w wyniku niefortunnych okoliczności śmierci. A te mogły już być najróżniejsze, począwszy od śmierci w czasie połogu lub menstruacji, poprzez niedbały pochówek aż po okrutne klątwy rzucane przez nieprzyjemne staruszki z sąsiedniej zagrody.
Demony Goi |
Wraz z napływem chrześcijaństwa wiara w wampiry wcale nie przygasła; nauka o nieśmiertelności duszy, życiu wiecznym i zmartwychwstaniu bardzo dobrze zgadzała się z tym, co już wiedziano o wąpierzach: ich przemiana miała być także wynikiem grzesznego życia lub niewiary. Stąd wzięły się rozmaite sposoby walczenia z nimi za pomocą krzyży, święconej wody i modlitw. Pod koniec średniowiecza stało się jednak coś ważniejszego dla historii wampiryzmu – w 1431 roku narodził się Vlad III Palownik, który przeszedł do annałów kultury masowej jako Drakula, co przetłumaczyć można jako ‘Syn Smoka’ lub ‘Syn Diabła’.
Drakula – ofiara pijaru?
Od razu warto zaznaczyć, że miano ‘Drakula’ nie było wcale pejoratywnym określeniem, nadanym mu przez przerażonych poddanych. Owym ‘diabłem’ czy ‘smokiem’ był nikt inny, jak jego rodzony ojciec, także Vlad, członek walczącego z Imperium Osmańskim Zakonu Smoka dzięki czemu zdobył sobie przydomek ‘Draco’, zwołoszczony potem do ‘Drakul’. Młody Drakula młodość spędził w tureckiej niewoli, jako gwarancja dobrej współpracy pomiędzy władcą Transylwanii, jego ojcem Vladem II Smokiem, a Imperium Osmańskim. W międzyczasie Vlad II wmieszał się w spór dotyczący sukcesji tronu węgierskiego, a że poparł niewłaściwą stronę, został wraz ze swym drugim synem zamordowany przez własnych bojarów.
I gdzie tu peleryna, zęby i nietoperze? |
Źródłem legendy o jego bestialstwie i żądzy krwi był, oprócz pewnego zamiłowania do wciągania jeńców tureckich na pal, konflikt z kupcami siedmiogrodzkimi. Ci bowiem, urażeni niechęcią Vlada i cofnięciem licznych przywilejów nadanych im przez poprzedniego władcę, postanowili walczyć z nim piórem, a nie mieczem i sfinansowali całą kampanię prasową mającą na celu jak najbardziej oczernić Drakulę na zagranicznych dworach. Pomagali im w tym dzielnie wołoscy bojarzy, którzy, jak już wiemy, nie pałali nadmiarem miłości do narzuconego im dwukrotnie władcy – donosili o najbardziej bestialskich i wynaturzonych egzekucjach jakie tylko potrafili wymyślić. Oczywiście Drakula także robił wiele, żeby pobudzić ich wyobraźnię (wbijał swoich przeciwników na pale, tworząc całe laski, nurzał się w krwi zabitych na polu walki wrogów i tym podobne), ale liczne z jego ‘wyczynów’ zrodziła się w umysłach pisarzy.
Po pewnym czasie jego legenda zaczęła żyć własnym życiem – pamflety o tytułach "Przerażająca i prawdziwa, niezwyczajna historia okrutnego, krew pijącego tyrana zwanego księciem Draculą" czy "O krwawym szaleńcu zwanym Draculą, wojewodą wołoskim” podbijały na pod koniec XV i na początku XVI wieku serca czytelników spragnionych sensacji. Historie o pijących krew nieumarłych krążyły spokojnie po wsiach i miasteczkach, jednak na prawdziwą karuzelę wkroczyły, pozornie paradoksalnie, w okresie oświecenia.
Wampiry pod lupą
XIX wieczny komplet do walki z wampirami. Autentyczny, zanim ktoś zapyta o kuszę maszynową. |
Pierwszym oficjalnie ‘zarejestrowanym’ atakiem wampira był przypadek sześćdziesięciodwuletniego Serba, Petara Blagojevića, którego śmierć zapoczątkowała serię dziewięciu zgonów w jego wiosce, które nastąpiły w przeciągu ośmiu dni od jego pogrzebu. Pod presją mieszkańców terenu, zdecydowano się na ekshumację zwłok, która ujawniła, że ciało zdradzało ‘wyraźne cechy wampiryczne’ – przerośnięte paznokcie, krew w ustach. Ciało w końcu spalono, uprzednio przebiwszy serce osinowym kołkiem, a tajemnicza ‘choroba’ przestała nękać tubylców.
Niech będzie. Kusza maszynowa. |
Na początku kolejnego wieku nauka rozstała się z wampiryzmem z głośnym hukiem, by powrócić w latach osiemdziesiątych głośną teorią Davida Dolphina, który po przeanalizowaniu wyobrażeń dotyczących wampirów powiązał je z porfirią. Choroba ta powoduje nienaturalną bladość i zniekształcenie twarzy, cofnięcie dziąseł, światłowstręt i zmusza do przyjęcia nocnego trybu życia. Jakkolwiek kusząca wydaje się teoria, że wampiry opisywane na przestrzeni wieków to po prostu ofiary dziwnej choroby, nie została ona mile przyjęta w lekarskim gronie. Większość znawców tematu podkreśla, że porfiricy nie mają żadnej awersji do czosnku (chyba że wynikającej z osobistych uprzedzeń smakowych) ani nie odczuwają pociągu do wgryzania się w szyje nieznajomych.
Krwawa sztuka
Są horrory, filmy straszne i "Nosferatu". Gra pod tym samym tytułem jest równie straszna, zapewniam, i nie należy w nią grać w nocy. Zwłaszcza gdy jest się samemu w domu. Brr. |
Ale prawdziwym przełomem była książka, która do teraz pozostaje jedną z najbardziej znanych pozycji światowej literatury. Pomimo że początkowo wydana została na marnym papierze, w podrzędnych okładkach które rozlatywały się na samą myśl o wzięciu ich w ręce, powieść „Drakula” Abrahama Stokera podbiła serca publiki i przyniosła mu zarówno sławę, jak i pieniądze (co nawet obecnie bywa dość rzadkie). W tej to historii po raz pierwszy pojawia się wampir, jaki patrzy na nas z okładek książek i z filmowych plakatów. Od tego momentu wampir i zombie zostają całkowicie od siebie oddzieleni; inteligentny, bogaty dżentelmen, dobrze ubrany i z nienagannymi manierami zastąpił w tym momencie dzikie bestie ze słowiańskich lasów. Sam Stoker nigdy nie był w Transylwanii, a jego dzieło podobno roi się od mniej lub bardziej widocznych dla znawców tematu błędów i pomyłek, wytykanych mu chętnie przez kolejne pokolenia wampirologów.
Faktem jest, że dzieło to zapoczątkowało falę, która w chwili obecnej zmienia się w prawdziwe tsunami. Klasyczny już cykl powieści Anne Rice czy „Jestem legendą” Richarda Mathesona zapisały się w kanonie literatury powszechnej. Nie wspominając już o powstających teraz na skalę przemysłową powieściach o mniej lub bardziej uczłowieczonych krwiopijcach.
Kroniki wampirów Anne Rice, grzeszna przyjemność dla miłośników fantasy którzy nie przyznają się do czytywania romansów... (nie, to nie ja, skądże!) |
Oczywiście wampiry występowały też dość często na srebrnym ekranie, (jakkolwiek dziwne by to nie było, gdyż pałają pewną niechęcią do tego metalu) – w chwili obecnej Drakula jest drugim, po Sherlocku Holmesie, fikcyjnym bohaterem najczęściej ukazującym się w filmach – pojawił się w ponad 200. Pierwszym i już w tej chwili klasycznym jest niemiecki horror „Nosferatu” z roku 1922, który zdołał nawet wspiąć się na watykańską listę 45 filmów o szczególnych walorach, ale wampiry pojawiały się od tamtego czasu w komediach (chociażby pamiętni „Pogromcy wampirów” Romana Polańskiego), filmach akcji, melodramatach czy serialach młodzieżowych.
Wampiry przeszły długą drogę: od uwięzionych w rozkładającym się ciele dusz, poprzez bezmyślne upiory łaknące krwi, aż do niezrozumianych, pięknych nadludzi. Jak będzie wyglądać przyszłość wampirów? Możemy mieć tylko nadzieję, że nadmiar dość miałkiej literatury młodzieżowej w tym temacie, zalewający księgarniane półki, nie uodporni nas skutecznie na subtelny urok tych tajemniczych istot, czających się w zakamarkach jaźni całej ludzkości.
Artykuł ukazał się w bardzo wampirycznym numerze e-magazynu "Czytam", który kupić można na TEJ STRONIE
mam pytanie,skąd takie informacje nt. Palownika? Ja doszukałam sie informacji o pochowaniu go w monasterze, nie bylo mowy o wrzucaniu do jeziora.
OdpowiedzUsuń