sobota, 19 lutego 2011

Ateizm 101

Po przeprowadzonej parę dni temu bardzo ciekawej rozmowie o religii i wierze musiałam długo dochodzić do siebie. Nie chodzi tutaj wcale o jakiekolwiek negatywne uczucia, które miałyby być kierowane w moją akurat stronę, czy w stronę ateistów w ogóle. Można nawet powiedzieć, że wyczuwało się pewną pełną zainteresowania i ciekawości sympatię, podobną do tej okazywanej koledze z Kazachstanu – bo go oczywiście lubimy i w ogóle, ale co szkodzi się dowiedzieć, czy to prawda, że tam mają choć jedną drogę, a do supermarketu jeżdżą na wielbłądach? Okazało się nagle (choć przewidywałam to od początku, doświadczenie…), że wielu ludzi zna jedynie mity i stereotypy, a nie jakiekolwiek fakty. Dlatego też postanowiłam przysłużyć się ludzkości i odpowiedzieć na kilka pytań, które zostały mi zadane już wielokrotnie, i kilka stwierdzeń, które aż błagają o komentarz, co może choć trochę rozjaśni mroki skrywające tą grupę ludzi. Piszę z doświadczenia własnego i kilkunastu innych, znanych mi ateistów...

1. W co wierzą ateiści? Bo wierzyć w coś przecież MUSZĄ!
i wariacja: Przecież wiara w nieistnienie Boga, to także wiara!


Ha. Pierwszy raz kiedy to usłyszałam, jeszcze w gimnazjum, myślałam że umrę ze śmiechu, ale teraz kiedy jestem większa i mądrzejsza (no, powiedzmy) wiem, że to całkiem dobre pytanie. Wbrew pozorom ateizm  ma niewiele wspólnego z wiarą – istnienia Boga czy innej istoty wyższej się po prostu nie uznaje. To nie jest ‘wiara w nieistnienie’, czy ‘niewiara w istnienie’, a jedynie przeświadczenie że nie istnieje żadna odgórna siła która ma cokolwiek wspólnego z naszym światem. Pokażę to może na przykładzie jednorożca – mam młodszą kuzynkę i wiem z całą pewnością, że istnieją na ziemi ludzie dogłębnie przeświadczeni, że jeśli stanie się dokładnie pod tęczą i powie trzy razy ‘truskawka’, to pojawi się nadobny biały konik z rogiem na czaszce. Czy ktokolwiek z Was kiedykolwiek przeznaczył choć dziesięć minut na kontemplację faktu istnienia/nieistnienia takiego potworka? No właśnie, sam problem po prostu nie istnieje.

Ale w co wierzą ateiści? To dość proste pytanie -  w to, co każdy inny. Na pewno w kulturę i rozum, bo choć obydwa kształtują rzeczywistość, to są całkowicie niemierzalne i niedotykalne…

2. Ateiści nie wierzą, bo obrazili się na Boga/są leniwi/są przemądrzali/nienawidzą Boga.

 Jest to niestety częściowo prawda, jakkolwiek z całego serca chciałabym temu  zacząć tu zaprzeczać. Wielu ludzi proklamujących się dumnie ‘ateistami’ jest tak naprawdę po prostu antyteistami, którzy czerpią radość i sens życia z wyszydzania Boga… paradoksalnie w niego wierząc (można by rzec, że wykopują ze stołka diabła i na jego miejsce wstawiają Boga; przeciętny chrześcijanin nie 'wierzy' w diabła, a jedynie uważa go za mniej lub bardziej logiczną konsekwencję istnienia Boga, na którą można zwalać wszystko, co złe). Równie duża grupa, jeżeli nie większa, zarzuca hipokryzję określenia 'wierzący niepraktykujący' i przyjmuje miano 'ateisty' by tłumaczyć swój brak zaangażowania w sprawy Kościoła czy społeczności religijnej. Lepiej być w końcu nazwanym niewierzącym niż leniwym, prawda?

'No nie wierzę' 
Ale tak naprawdę ateizmu się wcale nie wybiera, tak jak i wiary. Jeśli jesteście wierzący możecie zrobić eksperyment – siąść po turecku i powiedzieć sobie “od teraz nie wierzę!”. Zmieniło się coś? Cokolwiek? Może jak będziecie to powtarzać trzy razy dziennie, codziennie, to zacznie działać? Nie sądzę. Ateista po prostu nie czuje obecności żadnej nadnaturalnej i nadprzyrodzonej istoty, nie widzi jej wpływu na wszechświat, na tej samej zasadzie jak Chrześcijanin nie dostrzega głębi zainteresowania Zeusa sprawami ziemskimi. W ateizmie nie ma uczucia względem Boga.

3. Ktoś rzuci pewnie teraz ostrą jak brzytwa ripostą "A Richard Dawkins? Czołowy ateista naszego globu, który zionie nienawiścią do religii i idei Boga?". 


I tu jest problem. Logicznie sprawa wygląda prosto i jasno: Dawkins wcale nie zionie nienawiścią do BOGA, a jedynie do religii. Pierwsze jest nadludzkim bytem sprawującym pieczę i władzę nad wszechświatem; drugie to system praktyk, mających na celu komunikację i wielbienie owej istoty, czyli rzecz jak najbardziej ziemska.    Gdybym pisała ulotki 'Wybierz ateizm' na tym bym skończyła, ale że postanowiłam pisać szczerze... to muszę pociągnąć to dalej. Richard Dawkins niestety zrobił rzecz straszną dla każdego logicznie myślącego ateisty - zrobił z niewiary własną religię. On WYZNAJE ateizm, broniąc go z równym oddaniem niczym fanatyczny muzułmanin islam, atakując, obrażając i (o zgrozo!) niego nawracając. Jakim cudem można człowieka nawrócić na ateizm, nie wiem. Można pomóc człowiekowi w przyznaniu się do bycia ateistą. Ale rzucaniem w człowieka argumentami logicznymi gdy chodzi o duchowość wile nie zdziałamy. Jednakże Dawkins próbuje właśnie poprzez swoje ataki na religię i Boga zmusić ludzi do uznania jego racji i przejścia na ateizm.

Nie ma chyba drugiej osoby która zrobiłaby tak wiele dobrego dla ateizmu, a już na pewno nie ma nikogo, kto zrobiłby więcej złego. Niczym feministka paląca biustonosz, Dawkins plując jadem na prawo i lewo ośmiesza całą ideę ateizmu. Dla ateisty Bóg nie istnieje. Kropka. A co ateistę obchodzi, jak inni spędzają swój wolny czas? Jedni grają w tenisa, inni szydełkują, jeszcze inni - chodzą do Kościoła. I na tym powinna się skończyć ateistyczna agitacja, a nie na pluciu w twarz tym, którzy powiedzą, że wierzą.

Jedno przykazanie ateizmu:
Nie bądź dupkiem. 
4. Ateiści są źli, bo nie mają zasad moralnych. Religia daje zasady (choćby 10 przykazań), których przestrzeganie tworzy porządek społeczny i pozwala ludziom koegzystować. Bez tych zasad można kraść, mordować i zjadać niemowlęta, co ateiści najpewniej robią. 

Po pierwsze, ateiści nie jedzą niemowląt. Są mało smaczne i nie mieszczą się do garnka. Chyba że to duży garnek.  Po drugie... Gdyby to tylko zasady moralne wpajane przez religię były ziemskim prawem, duża część budżetu każdego państwa nie musiałaby iść na utrzymanie policji, wojska i straży miejskiej. No, chyba że oni wszyscy są zatrudnieni po to, by pilnować ateistów... Ale zanim zaczniemy wiwatować, warto spojrzeć na statystyki i dowiedzieć się, że wśród siedzących w więzieniu odsetek niewierzących jest (w krajach do których statystyk się dokopałam) nieproporcjonalnie mały w stosunku do ilości ateistów w społeczeństwie. W USA, chociażby, niewierzącym obwołuje się ok. 8-14% obywateli. Wśród więźniów odsetek ten wynosi, uwaga, 0,21%. Więc chyba policja pilnuje też i wierzących, którzy mają zasady moralne. Ojej.

Teraz już poważnie: bzdurą jest twierdzenie, że ateiści nie mają zasad moralnych. Tyle tylko, że ateista sam tworzy swój zestaw zasad, co brzmi już mniej przyjemnie... Ale tak naprawdę niewiele się różni. I osoba wierząca, i niewierząca, żyje w społeczeństwie, które ustala podstawowe zasady. Jeśli nie byłoby praw, należałoby je wymyślić - jakoś zanim nie pojawiło się 10 przykazań ludzie się nie powybijali. Teraz już decyzją jednostki na równo wierzącej jak niewierzącej jest, czy przystosuje się do społeczeństwa. Podstawowe zasady - nie kradnij, nie zabijaj, nie śmieć na chodnikach i nie bij dzieci - są takie same. Teraz dochodzimy do spraw kontrowersyjnych - za czy przeciw aborcji, za czy przeciw eutanazji, za czy przeciw seksowi przed ślubem? Dla osoby naprawdę religijnej kwestie te są od odgórnie rozwiązane; przekroczenie linii wyznaczonej przez religię wiąże się ze złamaniem zasad. Ateista problem ten rozwiązuje sam, dochodząc do własnego werdyktu kierując się swoimi przemyśleniami, doświadczeniami i uczuciami (nie jest to na pewno obiektywna ocena!). Dlatego też moralnie naganna dla katolika aborcja może nie budzić zastrzeżeń u ateisty, ale równie dobrze może być dla niego równie obrzydliwa.

Ateista ma moralność; narzuconą mu przez społeczeństwo w sprawach ogólnych (jak u każdego) oraz przez siebie samego w tych nie uregulowanych 'odgórnie'. I podobnie jak u osób religijnych, to, co z tymi zasadami zrobią, zależy wyłącznie od nich.

5. Ateiści uważają się za mądrzejszych, bo religia nie jest logiczna. Dlatego też wśród naukowców jest dużo ateistów. 


Aua. Strzał w dziesiątkę... ale nie na tej tarczy. Problem w tym że STATYSTYCZNIE przeciętny ateista (oprócz tego że ma jedną pierś i jedno jądro) jest lepiej wykształcony, lepiej zarabiający i o wyższym IQ niż przeciętny wierzący. Tyle tylko, że nie wynika to z faktu, że wierzący jest głupszy a ateista mądrzejszy (wtedy przed maturą czy sesją liczba ateistów rosła by znacząco) a raczej z tego, że osoby o wyższym IQ, lepszym wykształceniu i lepszych zarobkach są bardziej nonkonformistyczne, a przez to więcej osób z tej sfery przyznaje się do własnej niewiary. Dlatego też wśród ludzi nauki jest więcej ateistów niż wśród, powiedzmy, hydraulików.

Czy ateiści uważają się za mądrzejszych? Wielu - tak. Osobie z zewnątrz trudno jest pojąć, jak na przykład odmówienie czterdziestu zdrowasiek za zdrowie chorego pomoże mu wyzdrowieć. Jeszcze modlitwa samego chorego może przynieść pozytywne skutki w postaci wyciszenia i uspokojenia organizmu, może będzie jakiś efekt placebo... Ale to? Bez sensu. Ateista nie 'marnuje czasu' na 'takie głupoty'. Takie lekceważenie względem religii, a co za tym idzie - ludzi religijnych, jest głównie wynikiem niezrozumienia wiary. Trudno zrozumieć coś, czego się nie czuje. A jeśli się tego nie rozumie, trudno to szanować - nawet nie ze złośliwości, nie z chęci dokopania komuś i zmieszania z błotem, tylko  z prostej nieumiejętności pojęcia o co się rozchodzi. Niczym turysta puszczony samopas w meczecie, który 'tak tylko' łamie kilkanaście zasad o których nie wiedział, zostaje okrzyczany i wyrzucony, by potem w hotelu narzekać na tych głupich... No właśnie.

Czy logika jest wyznacznikiem wiary? Czy ateistą staje się dlatego, że wiara nie jest spójna? Nie. Obecna fizyka i astronomia nie trzyma się kupy w podobnym stopniu. Ojej, więc był wielki wybuch? A z czego, niby? Więc mamy 11 wymiarów? To czemu nie potrafimy w nich czegokolwiek zrobić i operujemy jedynie czterema? Ktokolwiek uważa, że współczesna nauka jest logiczniejsza od religii... myli się. Zwłaszcza jeśli nie kończył fizyki i przyjmuje to wszystko na wiarę.

6. Stalin i Hitler byli ateistami. Pierwszy z nich stworzył całkowicie ateistyczne państwo, które było machiną zła i śmierci. Drugi wywołał  II wojnę światową. I co? 


A Woody Allen, zadeklarowany ateista, tworzy świetne filmy. I co?

7. Czy ateiści chcą zniszczyć chrześcijańską cywilizację? 


To pytanie (też zadane MI przez znajomego) ciągle mnie zdumiewa. Po co? Po co ateiści mieliby niszczyć całkiem udaną cywilizację? Jeśli chodzi o sianie rozkładu moralnego, to już wyjaśniliśmy sobie, że nie jest tak źle. Jeśli chodzi o przebudowanie społeczeństwa i rządów na wzór ateistyczny, to zauważylibyśmy że byłoby ono bardzo podobne do obecnego, tyle że w szkołach nie byłoby 2 godzin religii w tygodniu... no i może skasowane byłoby parę świąt. Ale że i ateiści lubią wolne, to na pewno nie wszystkie.

8.Jeśli ateiści nie wierzą... to czemu obchodzą Boże Narodzenie? 


Teraz powinien pojawić się chórek ze "Skrzypka na dachu"... TRADYCJA! Przyzwyczajenie. Brak lepszego pomysłu na to, jak spędzić te kilka dni wolnego, a spotkania przy dobrym jedzeniu z rodziną nie są przecież takie złe. Presja wszystkich dookoła - rodziny, telewizji... Zresztą, jak sobie osobiści tłumaczę, Boże Narodzenie to obecnie Święta Komercji, a te obchodzić może każdy.


Czy ateista jest taki straszy, jak go malują? Czy po przeczytaniu ma się lepsze zrozumienie tego, czym jest ateizm? Mam nadzieję. Trudno jest zrozumieć człowieka o innych przekonaniach... Ale może robimy właśnie krok w przód.

4 komentarze:

  1. Jeśli chciałaś obrazić ateistów to Ci to wyszło...
    Ale następnym razem jeśli będziesz zabierała się do pisania podobnych bzdetów to lepiej pomyśl i dokształć się a nie sugeruj znajomymi dziećmi z podwórka...
    Po przeczytaniu tego pseudo-artykułu już nie wiem czy się śmiać czy płakać z takich ludzi jak Ty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śmiech to zdrowie, więc radziłabym się raczej śmiać, nie płakać. :)

    A czy oprócz ogólnego wrażenia byłbyś skłonny wyrazić dokładniej co było nie tak/z czym się nie zgadzasz/ co jest bzdetem? A ateiści których znam przeczytali ten artykuł i nie powiem żeby wychwalali pod niebiosa moje umiejętności pisarskie (a wręcz przychodzili oni z listami błędów gramatycznych), ale na pewno nie czuli się obrażeni. Może dzieci na moim podwórku (niektóre w wieku około sześćdziesięciu lat, znacząca większość z wyższym wykształceniem) mają bardziej liberalne zapatrywania? No ale oczywiście za każdą konstruktywną krytykę będę niezmiernie wdzięczna.

    OdpowiedzUsuń
  3. jestem ateistka i sie nie gniewam, chociaż nie ze wszystkim sie zgadzam;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Kręcić lizaki, redaktor, połamane szczebla.

    "Stalin i Hitler byli ateistami. Pierwszy z nich stworzył całkowicie ateistyczne państwo, które było machiną zła i śmierci. Drugi wywołał II wojnę światową. I co?"

    Przedstaw dowody, to że ci ludzie byli godnymi przywódcami np Hitler,
    nie oznacza że był ateistą.
    Artykuł wyssany z palca, piersi mamy ?
    Opowiastka wigilijna, bożonarodzeniowa?
    Mało wiesz o ateizmie.
    Wiele odłamów tej nie "wiary" jest redaktorze/ko, o ile można nazwać to artykułem a nie anty ateistycznym pismakiem, zostawiam to do oceny indywidualnej czytelnikom.
    Błędy ortograficzne czy krytyka nie ma nic do tego co tu napisane jak i ateizm.

    Oficjalnie jestem ateistą i nie zgodzę się z tym co ty na bazgrano.
    Mianowicie mój światopogląd jest indywidualny to czym różnię się od wierzących w "b"oga.

    Hitler był wierzący. Twoja niewiedza o Historii kaleczy ciebie i naród Polski.

    Widać jak masz dokształconych znajomych "Starszych"

    Dlaczego tak sądzę ? Wystarczy poczytać dowody w archiwach o wojnie ;]

    Każdy, czy to polak, czy SS czy inne kraje wierzą, czy buddyzm, czy coś tak ogólnie, tłumacząc każda wiara skraca pewne czynniki skłaniające do jednej wiary w "b"oga

    Dokształć się bo przypominasz mi WP.pl ewentualnie onet.pl bądź gazeta.pl ;]

    Śmieszą mnie takie artykuły. To że jestem ateistą nie ma nic w tym że taki małowartościowy artykuł może mnie urazić. Wręcz przeciwnie bawi mnie niewiedza i dobieranie się od strony pismaków stekiem bzdur do wnętrza Ateisty.

    Warto byłoby udokumentować swoje przemyślenia poparciem prawdy np jak pisałem o Hitlerze każdy walczący modlił się do "b"oga by wygrał walkę co lepsze Wojnę.

    Czy przywódca jakim był Hitler który był bardzo srogim przywódcą pozwoliłyby na łamanie jego praw i wiarę w "b"oga jak by był Ateistą ?

    Nie wydaje mi się to nawet taki drobny szczegół osądza ciebie jako nieogarniętą, szukającą wrażeń smarkulą, dzieckiem które chcę dociec prawdy w swoim marnej egzystencji i niewiedzy jaką prowadzi.

    Jak ktoś wyżej napisał wielki kawałek sera nad którym trzeba się zaśmiać i iść dalej ;] pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń