czwartek, 3 lutego 2011

O agentach książek kilka

Szpiedzy, pościgi, kasyna, pieniądze, strzelaniny, szybkie samochody, piękne dziewczęta, tajne misje w egzotycznych krajach… Wszyscy chyba kochamy filmy i książki o tajnych agentach, wiodącym fascynujące życie, całkowicie odmienne od tego, które przeciętny Jan Kowalki ma na co dzień, i ma go po dziurki w nosie. Postanowiłam więc przedstawić opis wybranych książek historycznych jakie pojawiły się na rynku i traktują o tym temacie i powieści, które mogą służyć jako podręczniki dla szpiegów. A przynajmniej zapewnić rozrywkę wielbicielom szpiegów... 





a)      KSIĄŻKI HISTORYCZNE

Wiktor Suworow
1.      GRU , Wiktor Suworow
Wiktora Suworowa można albo kochać, albo nienawidzić. Jego teorie burzące dotychczasowe postrzeganie polityki ZSRR (a dokładnie Stalina) są Edną z najbardziej znanych kości niezgody pomiędzy historykami wszystkich kontynentów. W temacie służb specjalnych jest on o tyle intrygującym i interesującym autorem, że dużą część swojego życia spędził jako szpieg z ramienia GRU (radziecki wywiad wojskowy) zanim nie uciekł do Anglii. „GRU” to jego opis funkcjonowania, organizacji i metod staosowanych przez wywiad wojskowy, ubarwiony osobistymi wstawkami i bystrymi, ironicznymi komentarzami. Inteligenta i fascynująca (GRU nie jest tematem ogólnie znanym i kochanym, a już na pewno nie w formie opisu przez jego pracownika…). Dla mało lubiących historię i militaria, a uwielbiających szpiegostwo raczej mało strawna, bo wypełniona bardzo technicznymi opisami… Ale jeśli ktoś lubi wojskowość, powinien koniecznie przeczytać tę książkę.

2.      „Wywiad polski na ZSRR”, Andrzej Pepłoński
I teraz książka znów zajmująca się jedynie wycinkiem, maleńkim kawalątkiem historii agentury – tym razem polskim Oddziałem II i jego próbom przeniknięcia za zasłony dymne ZSRR. Jest to książka bardzo techniczna, pełna dat, nazwisk i szczegółów, dokładna, a nawet pedantyczna. Może i niezbyt przyjazna w czytaniu… ale w zamian za to pokazuje rutynę i codzienność wywiadu, metody organizacyjne i szpiegowskie jakie naprawdę są używane na co dzień przez wywiady dowolnego przecież kraju. Polecam ze względu na to, że mówi o Polsce i pokazuje zwyczajne działania tajnych służb, a nie te najbardziej brawurowe czy najbardziej znane. Odziera wywiad z otoczki romantyzmu… I dzięki temu powinna być dodawana do pakietu filmów z Jamesem Bondem, jako odtrutka.
(Pełną recenzję przeczytać można TU)

3.      „Historia szpiegostwa i agentury”, Terry Crowdy
Ta książka przedstawia, w każdym razie w założeniu, pełną i wyczerpującą historię wywiadu w ogóle i na przestrzeni wieków. Poczynając od starożytności aż po czasy najnowsze. Ale trochę Crowdy’emy nie wychodzi, gdyż postanowił on wrzucić po prostu wszystkie wstrząsające historie do jednego worka i się uśmiechać do czytelnika ż eto niby jakakolwiek ‘historia’. Niestety, nie jest. Natomiast to arcyciekawy zbiór najciekawszych opowieści o agentach, więc można to traktować trochę jak literaturę faktu.
(Pełną recenzję znajdziecie TU)

4.      „Dwa oblicza zdrady” Aron Shneyer
Tym razem coś z zupełnie innej beczki – wywiad rzeka z anonimowym agentem NKWD i Abwhery (tak, podwójnym agentem, zaczyna się robić ciekawie), który zdaje relację ze swoich przypadków i wypadków w trakcie pełnienie obowiązków służbowych. Opisuje bardzo dokładnie rutynę i podstawowe procedury szpiegostwa… tyle że czytelnik wcale nie ma pewności na ile jest to prawda, a na ile wyobraźnia autora. Niektóre z faktów się nie składają. Inne po prostu wyglądają na całkowite wymysły. Ale… kto wie?
(Recenzja znajduje się TU)

5.      „Służby specjalne”, Roger Faligot i Rémi Kauffer
Znów coś przypominającego całościową historię agentury, tym razem od wojny francusko – pruskiej, z większą ilością detali i zadziwjaącą liczbą szczegółów. Autorzy sami zbierają wiele informacji, nadają nowe znaczenie najrozmaitszym epizodom i rozprawiają się z mitami. Robią to jednak w sposób tak przypadkowy i nieskładny, że czytelnik ma wrażenie jakby czytał zbiór esejów, a nie porządną książkę historyczną. Jest to jednak kopalnia fascynujących faktów i pomysłów na powieści czy filmy oparte na faktach, a także niezła rozrywka na długie zimowe wieczory.
(I znów, recenzję można przeczytać TU)

b)      POWIEŚCI

1.      „Akwarium”, Wiktor Suworow
Tak, POLACY zrobili film na podstawie
"Akwarium"! 
Znów Suworow – ale tym razem mowa o jego powieści bazującej na własnym życiorysie. Nie jest to w sensie stricte autobiografia, bo pozwala on sobie na dużą dowolność w doborze przedstawianych faktów (a wy byście pisali wszystko jak było naprawdę, gdybyście wiedzieli że i tak nikt tego nie sprawdzi…? Ho, ho, ho!). Ale opis działalności szpiegowskiej w GRU, wypadków i przypadków jakie miał w trakcie swojej pracy to prawdziwy majstersztyk zarówno jeśli chodzi o merytorykę, ja i styl pisania. Oczywiście jeśli lubicie sarkazm, cynizm i ironię… Ja tak. Nie, naprawdę.

2.      „Czwarty protokół” Frederick Forsyth
Po pierwsze i ostatnie – powieść ta, opowiadająca o próbie destabilizacji sytuacji międzynarodowej przez radziecki wywiad, napisana została przez mistrza. Może nawet Mistrza, to zależy od przekonań literackich. Forsyth, jako korespondent wojenny i ogólnie człowiek lubiący wiedzieć co i jak się dzieje, ma ogromne pokłady wiedzy naprawdę fachowej, a nie jedynie wyobrażenia na temat tego, jak szpiegostwo, przemyt czy zabójstwo naprawdę wygląda. No i potrafi pisać tak, że słowo ‘suspens’ w jego wypadku powinno być pisane z ogromnych liter, wyboldowane, podkreślone, zakreślone i pokolorowane. A i tak nie oddałoby to sprawiedliwości jego wspaniałości.

3.      Powieści o Jamesie Bondzie, Ian Fleming
Głównie dlatego, że jest to Bond. Książki i filmy różnią się w sposób zasadniczy i straszliwy (naprawdę… to bolesne), od razu zaznaczam. Ian Fleming sam pracował w okresie II wojny światowej dla MI6, był nawet autorem dość śmiałego planu przejęcia enigmy, który nie został zrealizowany, gdyż wg dowództwa był ‘zbyt fantastyczny i ryzykowny’… I choć ma dobre pomysły i dużo nawiązuje do prawdziwych warunków działalności wywiadu, to jednak literacko ciut kuleje. Szczerze mówiąc, jego książki przypominają tanie wydania powiastek sensacyjnych, może o szczebelek wyżej postawionych od „SAS”ów. Ale i tak wart się przekonać jak dalece różni się nasze wyobrażenie o Boendzie od jego prawdziwego oblicza…

4.      „Nasz człowiek w Hawanie”, Graham Greene
A to jest akurat książka prześmiewcza, pełna czarnego humoru, i bardzo dobrze. Angielski sprzedawca odkurzaczy w Hawanie, drobny kupiec o średnich przychodach, daje się zwerbować brytyjskiemu wywiadowi by mieć z czego finansować zachcianki córki… Ale sytuacja staje się skomplikowana, kiedy jego całkiem fantastyczne i zmyślone raporty zosają wzięte przez wszystkie zainteresowane strony za dobrą monetę… Mało tu prawdziwej roboty szpiegowskiej, ale dużo nabijania się ze schematów. Naprawdę warta przeczytania i inteligentna.

5.      „Tożsamość Bourne’a”, Robert Ludlum
Choć  jest to całkowita fantastyka, postanowiłam umieścić ją na mojej liście z prostego powodu. Był film z Mattem Damonem, który widziało bardzo dużo ludzi i próbują mi oni teraz wmówić że to było na okrętkę i najpierw był film, a potem jakiś młotek napisał książkę. Więc by wyprowadzić wszystkich z błędu… Tak naprawdę najpierw była świetna książka o agencie z amnezją, trzymająca w napięciu i dobrze napisana. Potem zrobiła się z tego całkiem znośna trylogia. A potem Ludlum zaczął pisać inne książki, które już jest trudno strawić, naprawdę…

6.      „Tajny agent”, Joseph Conrad
Najstarsza książka ze wszystkich tu przedstawionych, jedna z pierwszych zajmujących się tematem szpiegostwa jaka powstała. Jest to opowieść o spokojnych mieszczaninie, Verlocu, który angażuje się w działalność brytyjskiego ruchu anarchistycznego, infiltrując go dla (prawdopodobnie) rosyjskich służb specjalnych, ale jednocześnie jest informatorem policji… Ciężki żywot, cóż począć. Tym razem eksploatowana jest raczej strona psychologiczna szpiegostwa i wywiadu, dylematy przed jakimi stają agenci, ich codzienność i życie rodzinne… Ale nie zmienia to aktu, że to jedna z najbardziej interesujących książek Conrada.

Teraz wypadałoby dać jakieś podsumowanie, prawda? Powiedzieć, że jest wiele innych, może lepszych, może gorszych książek. Że nawet Agatha Christie i AC Doyle mieli w swoich pracach opowiadania związane ze szpiegostwem, a pierwszą i podstawową lekturą o szpiegach mówiącą była klasyczna już „Opowieść o dwóch miastach” Dickensa. Ale to pominę, i życzyć tylko będę PRZYJEMNEJ LEKTURY! 

Dacie wiarę, że w prawdziwych materiałach szkoleniowych
dla tajnych agentów jest adnotacja, żeby w żadnym przypadku
nie wyglądać... TAK?! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz