Oficjalnie zaczął się nowy rok, a wraz z nim - rozpoczyna się odliczanie do nowych filmów! Tak, rok 2011 obfituje w filmy, którym warto poświęcić choć trochę uwagi, więc postanowiłam przygotować swój subiektywny przewodnik po najciekawszych moim zdaniem premierach. Warto zajrzeć na strony o filmach samemu i przekonać się na własne oczy, co można ciekawego zobaczyć... Tak jak to zrobiłam ja. No i teraz liczę, ile kieszonkowego muszę odłożyć, żeby na wszystko pójść. :) No i oczywiście, jako obywatelka świata opierałam się głównie na amerykańskich listach premier, więc daty mogą się trochę różnić.
STYCZEŃ :
1. "Megamocny" ("Megamind")
Oprócz tego, że nie mam pojęcia jakim cudem można przetłumaczyć 'mind' na 'mocny' (pachnie mi to trochę 'wirującym seksem'), zapowiada się ciekawie. Dwóch ostatnich mieszkańców zniszczonej planety przybywa w niemowlęctwie na Ziemię... by ze sobą walczyć. Jeden zostaje diabolicznym geniuszem zła, drugi - dobrym obrońcą ludzkości (proszę nie ziewać!). Kiedy jednak nasz zły pokonuje swojego największego wroga... zaczyna mu się nudzić. Z nudów tworzy nowego superbohatera, który ma jednak trochę inne plany i zamierza zniszczyć Ziemię. Więc nasz Megamind musi uratować świat, pomimo własnych z nim zatargów.
Dlaczego kręci? Bo odwracanie schematów i zabawa nimi jest zawsze w modzie. A do tego jest to kolejna z animacji DreamWorksu, co jest podstawą do twierdzenia, że będzie to całe 95 minut dobrej zabawy!
2. Green Hornet
Dlaczego kręci? Ktoś może zakrzyknąć: 'nie, kolejne odgrzewane kotlety! Była Drużyna A, Star Trek, Yogi... a teraz Green Hornet?'. Ale historia o bogatym facecie z 'wypasioną bryką' i wiernym chińskim służącym, którzy walczą ze złem i występkiem ma potencjał na dowcipny, pełen wybuchów i całkowicie nieprawdopodobnych scen walki film, który wbija w fotel i nie pozwala za dużo myśleć. Zwłaszcza, że w sieci jest już od pewnego czasu trailer... który naprawdę robi smaczek na całość. Zwłaszcza przekonał mnie do niego cytat "Dotychczas marnowaliśmy swój potencjał, Kato - ty trochę bardziej niż ja...".
LUTY
Tutaj nic. Aż strach.
MARZEC:
3. Sucker's Punch
Młoda dziewczyna zostaje zamknięta przez sowojego ojczyma w domu wariatów, który okazuje się miejscem prosto z koszmaru. Jedyną ucieczką przed wykorzystującymi dziewczęta potwornymi pielęgniarzami i lekarzami są ich fantazje - a w nich stary mędrzec, który oferuje im wolność... weśli zdołają wypełnić cztery zadania.
Dlaczego kręci? Marzenia, szaleńcy i tajne misje w psychiatrykach - to na początek. Ale chodzi tu też o całkowicie wciskającą w fotel akcję, bo skąpo ubrane panienki (okey, to akurat bardziej bawi niż kręci) walczą z nazistami, smokami, potworami, robotami... I to za pomocą mieczy, katan, pistoletów, samolotów, wyrzutni rakiet i wszystkiego, co ożna sobie wyobrazić. Może nie będzie to 'Incepcja' ale szaleństwo + najdziwniejsze walki to coś, co mole takie jak ja lubią.
4. Paul
Oto kolejny z filmów jednego z moich ulubionych reżyserów - Edgara Wrighta, znanego Wam być może z takich filmów jak Hot Fuzz czy Wysyp Żywych Trupów. Tym razem pod nóż poszedł kolejny gatunek filmowy - SF - a Pegg i Frost (bo ich oczywiście nie mogło zabraknąć) wcielili się w rolę opętanych maniaków tego gatunku zmierzającyh w koszulkach z logo Star Warsów na jakiś konwent fanów (nie jestem pewna czy nie na sam wielki ComicCon). Po drodze spotykają Paula - kosmitę, który bardzo chciałby 'Go Home', ale jakimś dziwnym trafem faceci w garniturach, z dziwacznymi spluwami mu w tym bardzo przeszkadzają.
Dalczego kręci?
Czy musze mówić, że film SF, o fanatykach SF z Peggiem i Frostem w rolach głównych nietytułowych, oraz z Wrightem z tubą do wrzeszczenia na aktorów w ręku to coś, co może rozgrzać serce każdego nerda (a stety takowym nieodwołalnie jestem). A do tego ten trailer...
5. Rango
Kolejna z animacji - tym razem o kameleonie Rango, który na środku pustyni Mojave przeżywa kryzys tożsamości... Dopóki nie dostaje się do miasteczka rodem z westernów, czyli innymi słowy takiej krainie, gdzie obcy ginie. W naszego kameleona wcielił się sam Johnny Depp (hip), reżyseruje Gore Verbinsky (hip), a muzykę komponuje Hans Zimmer (hurra!).
Dlaczego kręci? Bo po trailerze widać, że nie będzie to kolejna z kreskówek 'czego nauczyliśmy się z tego odcinka'; ma w sobie jakiś ciepły humor. A do tego warto zwrócić uwagę na szczególny sposób animowania postaci - nie jest to ani całkowicie komputerowa robota, ani kostiumy z czujkami, a nałożone na przebranych (!) w odpowiednie stroje aktorów grafika. Dlatego też ruchy postaci, faktury i tekstury wyglądają naprawdę interesująco.
KWIECIEŃ
Akurat też nic nie ma.
MAJ
Ale za to maj nadrabia z nawiązką:
THOR
Może fabuła nie jest najmądrzejsza, ale kilka ostatnich adaptacji komiksów Marvela było naprawdę udanych (Iron Man, chodziażby, albo X-Mani, zakładając że trójka nie istniała). W tym przypadku mamy do czynienia ze Skandynawskim bogiem, Thorem, który zostaje wygnany z Asgardu na ziemię, by nauczyć się pokory. Pozbawioony pamięci pomaga ludziom jako doktor Donald Blake... Ale oczywiście ten stan nei może trwać wiecznie. Znajduje bowiem swój MŁOT (kakafoniczny akord), który jest tak magiczny, że aż przywraca mu pamięć.
Dlaczego kręci?
No bo to Marvel, a jak już pisałam, kilka ostatnich prób przeniesienia na ekran superbohaterów były zasakująco przyjemne w oglądaniu. No i chętnie dowiem się o co dokładnie chodzi z tym młotkiem, który ukazuje się oczom spragnionych fanów w dodatkowej scenie z Iron Mana 2 (tej po napisach).
PIRACI Z KARAIBÓW 4
No i masz babo rum, to już część czwarta! Tym razme jż bez Jacka i Elisabeth (pewnie nawet tego nei zauważymy...), za to z Czarnobrodym, jego piękną córką graną przez Penelope Cruz, Barbossą i królem Jerzym. Nawet nie ma jak opowiedzieć, o czym będzie, bo prawdopodobnie po pierwszych trzech minutach będziemy musieli odwoływać się do notatek żeby stwierdzić po której właściwie stronie jest KAPITAN Sparrow.
Dlaczego kręci?
Zaniemówiłam. Co to za pytanie? To są PIRACI Z KARAIBÓW! To trzeba obejrzeć.
KUNG FU PANDA 2
Nasza ulubiona i rozentuzjazmowana do grannic swego brzucha panda powraca, by skopać kilka tyłków i dorwać się do ciastek Mistrza Małpy. Tym razem Po i jego koledzy będą musieli walczyć ze straszliwym złem... za pomocą supertajnej broni. Będzie dużo śmiechu i kung-prawie-fu-które-wygląda-jak-podwórkowe-karate.
Dlaczego kręci?
Bo część pierwsza była zaskakująco przyjemna w oglądaniu, podobnie jak dwie świąteczne krótkometrażówki. No i może wreszcie doczekam się jakiego nawiązania Mistrz Shifu - Yoda, bo jak dla mnie to ojest ono jasne jak 100 Vatowa żarówka.
CZERWIEC
X-MEN: Pierwsza klasa
Początki naszych kochanych X-manów, bo jak ich wytłukli w nieistniejącej (och, jakbyśy tego chcieli!) części trzeciej, to muszą teraz wrócić do momentu, kiedy jeszcze żyją. Więc zobaczymy ciężką przyjaźń między Profesorem Xavierem a Magneto, no i jej tragiczny koniec, a w tle przewijać się nam będą wszelakie Cyklopsy i Stormy.
Dlaczego kręci?
Hm. Bo to Marvel? Szczerze mówiąc, z tego filmu chyba najszybciej bym zrezygnowała, no ale jeśli widziałam Wolwerina i 3 XM... Siła przyzwyczajenia.
SUPER8
Niewiele wiadomo - oprócz tego, że chodzi o 'Strefę 51' i obcych, producentem jest Steven Spielberg, a reżyseruje JJ Abrams.
Dlaczego kręci?
... JJ Abrams i Steven Spielberg? ET spotyka Cloverfield! To trzeba zobaczyć!
GREEN LANTERN
Tym razem komiks DC. Dla odmiany. Na podstawie znanej kreskówki i komiksu, pilot dostaje przeniesienie do nowej jednostki, gdzie dostaje zielone kółko dające supermoce i kopa na drogę, żeby wraz z podobnymi mu zakółkowanymi ludźmi ratował wszechświat. Masa FX, masa zieleni i masa żartów z filmów akcji.
Dlaczego kręci?
Bo to wreszcie odmiana od dominującego obecnie połączenia błękitu z pomarańczem. Gdzie się człowiek nie obejrzy, tam pomarańczowo - niebieski plakat. A zielony jest kolorem nadziei... Zresztą pomyliłam to sobie kiegyś z 'Green Hornetem' i spędziłam 30 minut oglądając dziwaczną kreskówkę nie mogąc się doczekać, kiedy w końcu pojawi się Kato.
CARS 2
Po pięknej wycieczce 'ROUTE 66' Zygzak McQueen jedzie na wyścigi w Europie, zabierając ze sobą wiernego Złomka. Który, jak to bywa w złej, okrepnej zagranicy, w której ludzie nie mówią nawet po angielsku (Wlk Brytania to kontynent koło Kanady), zostaje pomylony z superagentem hipertajnych służb. Powtórka z rozrywki? Może.
Dlaczego kręci?
Bo to 'Auta'. Jedynka okazała się nadzwyczaj przyjemna i swojska, trochę jak zmotoryzowany Przystanek Alaska, więc może i druga częsć nie zawiedzie. Może - i idę po to, by się na własne oczy przekonać.
Druga połowa roku za parę dni... (Ktoś mógłby zapytać, czemu nie znalazła się tu prawdziwie mroczna, krwawa i pełna nieukrywanej seksualności wersja czerwonego kapturka, która zapowiada się świetnie, i nawet gra w niej Gary Oldman. Powiem szczerze - reżyseuje ją tn sam człek, który reżyserował Zmierzch. Po obejrzeniu całych 15 minut Zmierzchu... Po prostu nie chę ryzykować.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz