piątek, 8 października 2010

Piloty w dłoń!

(UPDATED!) Przez przemysł filmowy przechodzi właśnie powodziowa fala rebootów. (Nie będę tu mówić nic o "Drużynie A", bo nie skończyłabym tego posta do nocy... W każdym razie nowy Buźka to tragedia, nowy Murdock to klasa sama w sobie. Ale o tym kiedy indziej). Warto jednak spojrzeć na fandom który został odnowiony dwukrotnie. W przeciągu roku. Ojej. O czym może być mowa?
Nie zgadniecie.

Sherlock Holmes powraca razy dwa. W (genialnym zresztą) filmie Guya Ritchiego z Downeyem Jr. w roli niepokornego detektywa i ... w miniserialu BBC pod jakże zaskakującym tytułem "Sherlock".

No shit, Sherlock.
Przeniesienie w XXI wiek przygód detektywa wydaje się ciekawym pomysłem, zwłaszcza w formie, w jakiej zostaje podane. Jak można zauważyć w tym filmiku:

...wchodzimy niejako w umysł indukującego Holmesa (na marginesie - SH nie dedukował, to stale powtarzany do znudzenia błąd wynikający z pewnej nieznajomości tematu przejawianą przez Doyla). Zapowiada się niezła jazda, zwłaszcza że w jeszcze większym stopniu niż "Sherlock Holmes" "Sherlock" bawi się konwencją. To pierwsze miało wcale - nie - takie - delikatne aluzje do homoseksualizmu. W tym drugim Watson co pewien czas (co chwila, tak naprawdę) stara się podkreślić, że nie są oni parą (wykrzykując chociażby w restauracji desperacko "I'M NOT HIS DATE!").

Ta scena, znaleziona przez mnie jakimś tylko cudem (duże fragmenty serialu można znaleźćna youtubie, ale niestety tylko końcowe, z rozwiązaniem zagadki, co może zepsuć oglądaniecałości), wydaje się być o tyle intrygująca, że jest wręcz DOKŁADNIE przepisanym fragmentem oryginalnego dialogu z prac Doyla. No, minus uwagi o pluszowym misiu, głowie w lodówce, i twardym dysku, ale całe zwroty są dokładnie takie same. Ten powrót do korzeni, do DOYLOWSKIEGO Holmsa, zapoczątkowany przez Guya Ritchiego, jest balsamem na duszę fanów detektywa - między innymi mojego. Musze się przyznać, że od 10 roku życia, kiedy przeczytałam (z małym zrozumieniem tekstu, bo w oryginale...) "The Adventures of Sherlock Holmes", uwielbiałam Dr. Watsona, zwłaszcza że na oryginalnych ilustracjach przedstwaiony był jako człek zaiste przystojny. Prawie mi przeszło, kiedy po obejrzeniu kilku holmsowych filmów okazało sie, że moje miłostki mają charakter prawie nekrofiliczny. Teraz, zamiast powielać schematy, twórcy wzięli się za książki i nagle okazało się, że Watson i Holmes mają ok. 30 lat, nasz detektyw jest narkomanem, który sprząta dwa razy do roku (maksymalnie) i ma zadziwiające braki w wiedzy ogólnej, a jego wierny przyjaciel jest wytrawnym strzelcem, o nieprzeciętnej inteligencji i z żyłką ryzykanta.
Dlatego zachęcam do obejrzenia "Sherlocka", jesli pojawi się gdziekolwiek w telewizji. Sama będę teraz poszukiwać sposobu na obejrzenie - więc za jakiś czas może się pojawić tu opis 1. odcinka, "Studium w różu".

A na koniec, artukuł, który odnalazłam dzisiaj na io9: The rebooted "Sherlock" world where Dr. Watson blogs and Holmes prefers to text ; niestety podany tam link do odcinków online jest nie do końca przydatny, bo jest to opcja niedostępna dla naszego regionu. Jeśli ktoś ma jakikolwiek pomysł jak to obejść... dajcie znać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz